Sięgam od czasu do czasu po „Anioła historii” (Wyd. Poznańskie, przeł. Krystyna Krzemieniowa, Janusz Sikorski i in., Poznań 1996) Waltera Benjamina. Zbiór, w którym znaleźć można szkic „Narrator. Rozważania o twórczości Mikołaja Leskowa”. Sięgam głównie po ten tekst, ponieważ sporo w nim intrygująco brzmiących myśli, pozwalających snuć własne rozważania, nie tylko o literaturze. Dużo tu uwag takich, jak choćby ta: „Najpłodniejszym źródłem myślenia o wieczności od dawien dawna jest śmierć.” Lecz to, co mnie dziś w „Narratorze” interesuje najbardziej, to rozważania Benjamina o powieści. Czytamy w tym eseju m.in: „A zatem powieść jest ważna nie dlatego, że, np. pouczająco, przedstawia nam cudze losy, ale z tej racji, że ów cudzy los, dzięki płomieniom, które go pochłaniają, oddaje nam ciepło, którego nie możemy uzyskać od naszego własnego losu. Do powieści pociąga czytelnika nadzieja, że śmiercią, o której czyta, ogrzeje swe dreszczem chłodu wstrząsane życie”. Wcześniej zaś stwierdza Benjamin: „Śmierć sankcjonuje wszystko, co może opowiedzieć narrator. Śmierć użycza mu autorytetu”.
Obok stwierdzeń tak jawnie trudnych do zweryfikowania, które można uznać za prawdziwe lub nie, zależnie od temperamentu czy nastroju, znaleźć w tym szkicu można też myśli prostsze, choć równie kategoryczne. Najciekawsza z nich zjawia się na koniec fragmentu VI i brzmi tak: „Jeśli przekazywana historia jest wolna od wyjaśnień, oznacza to już połowę sukcesu w sztuce narracji”. Następnie zaś, jak gdyby chcąc uzasadnić tę tak radykalną postawę, cały fragment VII poświęca Benjamin najlepszemu, jego zdaniem, przykładowi na to, że brak wyjaśnień dodaje mocy opowieści. Pisze: „Pierwszym narratorem Greków był Herodot. W czternastym rozdziale trzeciej księgi swoich „Historii” umieścił opowieść, z której można wiele się nauczyć. Dotyczy Psammenita.” Następnie Benjamin streszcza historię opowiadaną przez Herodota i opowiada o tym, jak to Psammenit, król Egiptu został pokonany przez króla Persów Kambyzesa, dostał się do niewoli i był tam na rozmaite sposoby dręczony. M.in. wydał Kambyzes rozkaz, by ustawiono Psammenita przy drodze, którą Persowie szli w pochodzie triumfalnym, w otoczeniu niewolników i niewolnic, wśród których była też córka Psammenita. Egipcjanie, których Persowie zmusili, by wraz z Psammenitem oglądali tę królewską hańbę, lamentowali i współczuli Psammenitowi, ten jednak stał nieporuszony. Stał też nieporuszony, bez cienia emocji na twarzy, gdy pokazano mu syna prowadzonego na stracenie wraz z innymi egipskimi wojownikami. Coś przełamało się jednak w starym królu, gdy wśród pojmanych dostrzegł starego sługę. Wtedy Psammenit zaczął – jak to ujmuje za Herodotem Benjamin – „bić się pięściami po głowie i okazywać oznaki najgłębszego smutku”.
„Z historii tej – stwierdza autor „Pasaży” – można wywnioskować, na czym opiera się prawdziwa narracja.” Następnie Benjamin przywołuje Montaigne’a, który zajął się sceną z Psammenitem i zadał pytanie, czemu król egipski skarży się dopiero na widok sługi? Odpowiedź Montaigne’a była, można powiedzieć, racjonalnie bez zarzutu: „Ponieważ był już przepełniony smutkiem, trzeba więc było niewiele, by pękła tama”. Benjamina jednak ten Montaigne’owski racjonalizm nie zadowala. „Ale można by też – dodaje – powiedzieć: „Króla nie wzrusza los królewskich dzieci, bo to jest jego własny los”. Albo: „Wiele z tego, co nie porusza nas w życiu, porusza nas na scenie; a ten sługa był dla która tylko aktorem”. Albo: „Wielki ból spiętrza się, do załamania dochodzi w momencie odprężenia. Widok sługi był takim momentem”.” Najważniejsze jednak słowa w tym fragmencie to te: „Herodot niczego nie wyjaśnia. Jego sprawozdanie jest nadzwyczaj suche. Dlatego ta historia dawnego Egiptu potrafi jeszcze po tysiącleciach budzić zdumienie i refleksję. Przypomina ziarna, które przez tysiąclecia bez dostępu powietrza leżały zamknięte w komnatach piramid i do dzisiaj zachowały moc kiełkowania”. To jest ta lekcja z Herodota, o której wspominał Benjamin na początku fragmentu VII. Lekcja, jak sam to nazywa na początku już VIII fragmentu, „powściągliwości”. „Powściągliwości”, która sprawia, że opowieść jest „niedostępna dla analizy psychologicznej” – przez co jest najlepsza z najlepszych i najtrwalsza z najtrwalszych.
Czy faktycznie taka opowieść, taka narracja – ogołocona, pozbawiona elementów analizy i skupiona jedynie na gestach (czysty behawioryzm) – faktycznie jest „lepsza” od takiej, dajmy na to, narracji Prousta, pełnej subtelnych psychologicznych odkryć, olśnień, cieniowań i nizanych jak paciorki duchowych rewelacji? Czy faktycznie taka narracja jest lepsza od tego, co dzięki technice monologu wewnętrznego pokazują James Joyce w „Ulissesie” czy Virginia Woolf w „Falach” i „Pani Dalloway”? Czy narracja takiego Henry’ego Jamesa, pisarza zainteresowanego wyłącznie introspekcją i dokopywaniem się ukrytych motywów działań, jest mniej trwała (cokolwiek to znaczy) od suchego przytoczenia faktów, jakie udało się zaobserwować? Faktów, z których żaden nie został wymyślony przez poszukującego prawdy powieściopisarza? Na pewno nie. Jeśli jednak pisarz nie ma zdolności do snucia psychologicznie wiarygodnych, głębinowych rozważań, jeśli nie jest w stanie dokopać się przy pomocy własnej wrażliwości i wyobraźni do najgłębszych motywów w zachowaniu swoich bohaterów, bez wątpienia lepiej zrobi, jeśli powstrzyma się i pójdzie tropem Herodota. Lepiej nie silić się na psychologię w prozie, jeśli nie ma się do tego talentu i potrafi jedynie wymyślać intrygi, pościgi, sceny jak z brazylijskich telenoweli i bijatyki. Tak zresztą zdają się robić – bez znajomości Benjamina, Herodota, a już na pewno dawno zapomnianego Leskowa – pisarze dziś najpopularniejsi, sprzedający najwięcej książek. Czy znaczy to, że nie są oni w stanie opowiadać zajmujących historii o życiu wewnętrznym bohaterów, jakich tworzą? Czy to jest świadectwo siły ich opowieści czy ich banalności? A może raczej pisarze ci po prostu nie widzą potrzeby opowiadania o czymś, co nie zainteresuje tych, którzy kupują ich książki? O tym nic nie ma w znakomitym eseju Benjamina, a i ja pozwolę sobie zostawić te pytania bez odpowiedzi.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.