Annie Dillard opowiada we „Writing life”, jak to znany autor został pewnego razu zatrzymany przez studenta, który miał jedno tylko pytanie: „Czy uważa pan, że mógłbym być pisarzem?”
„Cóż – odpowiedział znany autor – nie wiem… A lubi pan zdania?”
Słowa znanego autora zszokowały studenta. Zdania? Czy ja lubię zdania? Mam dwadzieścia lat i – czy ja lubię zdania? Gdyby lubił zdania – komentuje tę scenę Dillard – to, oczywiście, chłopak mógłby zacząć pisać. Byłby wtedy jak pewien pełen radości malarz, którego Dillard poznała. Spytałam go kiedyś – pisze Dillard i jest to puenta tej anegdoty – jak to się stało, że został malarzem. Odpowiedział: „Lubiłem zapach farby”.*
A ty, lubisz zdania? Czujesz dreszcz, kiedy czytasz np.: „W lipcu ojciec mój wyjeżdżał do wód i zostawiał mnie z matką i starszym bratem na pastwę białych od żaru i oszałamiających dni letnich. Wertowaliśmy, odurzeni światłem, w tej wielkiej księdze wakacji, której wszystkie karty pałały od blasku i miały na dnie słodki do omdlenia miąższ złotych gruszek.”? Porusza cię, kiedy sięgasz po książkę i trafiasz na taki fragment: „Myślę tu o turach i aniołach, o sekretach trwałych barwników, o proroczych sonetach, o schronieniu w sztuce. A jest to jedyna nieśmiertelność, jakiej możemy zaznać…”? Przeczuwasz, że stało się coś niezwykłego (czego być może jeszcze nie rozumiesz, ale co bardzo chciałbyś pojąć), gdy powieść rozpoczyna się tak: „Czarna burza krąży jak jastrząb nad miastem; uderza skrzydłami o domy, o niebo. Niech rozniesie to wszystko; mnie też.”?** Jeżeli lubisz zdania, wyczuwasz ich zwykłość lub niezwykłość, płaskość lub poetyckość, bzdurność bądź też finezję – nie masz powodu martwić się, czy jest w tobie materiał na pisarza albo pisarkę. Jeśli lubisz zdania i chcesz pisać je coraz lepsze, soczystsze, ale też zwięźlejsze, precyzyjne, a jednocześnie mające siłę najdoskonalszych poetyckich wersów – jest w tobie zalążek pisarskiego instynktu. Tego, który rozwijany, ćwiczony i wspomagany czytaniem książek będących dziełami tych autorów, którzy znali wartość dobrze napisanego zdania, ma szansę uczynić z ciebie pełnoprawnego członka pisarskiego cechu. Jeśli jednak nie lubisz zdań i nie rozumiesz, czemu w ogóle miałbyś je lubić, cóż, może zastanów się, jakie przyczyny sprawiają, że zainteresowałeś się pisaniem i skąd przypuszczenie, że mógłbyś być w tym kiedykolwiek dobry. Nie wszyscy muszą lubić zdania, to oczywiste. Tak jak i to, że nie wszyscy muszą być pisarzami i pisarkami.
*Oryginał anegdoty z „Writing life”, która zainspirowała mnie do tego wpisu:
A well-known writer got collared by a university student who asked, “Do you think I could be a writer?”
“Well,” the writer said, “I don’t know…. Do you like sentences?”
The writer could see the student’s amazement. Sentences? Do I like sentences? I am twenty years old and do I like sentences? If he had liked sentences, of course, he could begin, like a joyful painter I knew. I asked him how he came to be a painter. He said, “I liked the smell of the paint.” (Annie Dillard, „Writing Life”, Harper & Row, Publishers, 1989)
**Cytaty w tekście pochodzą kolejno: ze „Sklepów cynamonowych” Bruno Schulza, „Lolity” Vladimira Nabokova (w przekładzie Michała Kłobukowskiego), oraz z „Niespokojnych” Leo Lipskiego. (I naprawdę, jeśli myślisz o napisaniu powieści czy zbioru opowiadań, radzę: najpierw odpowiedz sobie na pytanie „Czy ja lubię zdania?”.)
Uwaga! Ostatnia książka Jakuba Winiarskiego to napisany wspólnie z Piotrem Ibrahimem Kalwasem „Archipelag islam. Czas Koranu, czas zmiany. Rozmowy bez cenzury”.
Książkę można zakupić na stronie wydawnictwa Błękitna Kropka:
http://www.blekitna.pl/tytuly/archipelag-islam/
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.