1.
Teksty poetyckie Bataille’a to zapis klęski. Świadectwo istnienia niewidzialnych więzów języka i kultury, które nie dają się zerwać. I Bataille musiał mieć tego świadomość, skoro w Doświadczeniu wewnętrznym napisał, że „poezja jest niemal w całości poezją upadłą, rozkoszowaniem się obrazami, wydobytymi wprawdzie ze służalczej domeny (poezja jako wzniosłość, celebra), lecz odpierającymi wewnętrzną ruinę, jaką jest dostąpienie nieznanego.” Prowokacyjne, niebędące nigdy bezpośrednim wyznaniem, co ich autor wielokrotnie podkreślał, teksty poetyckie Bataille ‚a istotnie „dostępują nieznanego”, stanowiąc zapis istnienia erotycznej terra incognita, której obrazy w ostatniej instancji okazują się być groteskowe, przesadzone, niemożliwe do wyrażenia i w istocie pozornie tylko wyrażone językiem, jaki akurat jest (a innego nie ma). Można się śmiać czy oburzać na widok wersów z takiego na przykład Trotuaru Danaidy „kocham cię zasranie / Zanurz dupę w burzy / otoczona błyskawicami / To piorun cię rucha / szaleniec ryczy w noc / której staje jak jeleniowi” – można skomentować takie wersy złośliwie słowami choćby Stendhala, będącego skądinąd wzorem dyskrecji w sprawach erotyki: „Niszczy się uczucie jakże tkliwe, opowiadając je szczegółowo.” Można się śmiać lub oburzać, ale trzeba pamiętać przy tym o pytaniu Horodniczego z Rewizora Gogola: „Z czego się śmiejecie? Z siebie samych się śmiejecie. Uch, wy!!!…”. Wypada pomyśleć przy tym także, że Bataille najprawdopodobniej wiedział, musiał wiedzieć, że opowiada uczucia „jakże tkliwe”, delikatne, okrutne i przerażające zarazem, a jednak – czy to jego wielkość, czy słabość, trudno dociec – nie powstrzymało go to przed zapisaniem wszystkiego, co czuł i co myślał w erotyce i o niej, choćby było to dla postronnych groteskowe, żałosne, pokraczne. I jest tak, ponieważ, jak pisał Roland Barthes w książce o dyskursie miłosnym: „Trudny paradoks: mogę być rozumiany przez wszystkich (miłość pochodzi z książek, jej dialekt jest potoczny), ale mogę zostać wysłuchany (przyjęty ‘proroczo’’) jedynie przez podmioty, które mają, właśnie teraz, dokładnie taki sam język co ja.” Czy nie z tego oddzielenia języków (odmienności doświadczeń) bierze się trudność zrozumienia najbardziej ekscentrycznych, najbardziej idiosynkratycznych wersów Bataille’a?
Trotuar Danaidy
Moja kurwo
serce moje
kocham cię zasranie
Zanurz dupę w burzy
otoczona błyskawicami
To piorun cię rucha
szaleniec ryczy w noc
której staje jak jeleniowi
O śmierci jestem jeleniem
pożeranym przez psy
Śmierć ejakuluje krwią
Samotność
Kciuk w cipie
monstrancja na nagich piersiach
moja dupa brudzi obrus ołtarza
moje usta błagają chryste
o miłosierdzie twojego ciernia
To powód jego klęski pierwszy, lecz nie jedyny.
2.
Mogę jedynie powtórzyć: te teksty to świadectwo porażki, jaką jest zawsze osunięcie się w pornograficzną skatologię, niedającą się nijak uwznioślić, bo nawet w postaci bluźnierstwa nie zyskuje ona na sakralności. Ma przy tym rację raz jeszcze Barthes, gdy pisze, że w życiu miłosnym „tkanka drobnych zdarzeń jest niewiarygodnie błaha, i ta błahość w połączeniu z największą powagą jest wysoce nieprzyzwoita.” Bataille, jak się zdaje, próbował tę „niewiarygodnie błahą tkankę” ujawnić, uczynić podstawą opisu wielkiego procesu transformacji osobowości, jakiej doświadcza się poprzez miłość i seks w jego licznych odmianach – niestety, potęga form i konwencji, potęga tradycji literackiej, w ramach której usiłował on ten swój opis przedstawić, uczyniły go niemożliwym i może tylko odrobinę tragicznym.
***
Jak kutas nadmuchany język mój
w twoim różowym gardle miłości
Moja pochwa jest moją rzeźnią
czerwona krew zlana spermą
sperma płynie we krwi.
W mych fiołkowych pończochach zapach jabłek
panteon wielebnego chuja
dupa suki otwarta na świętość ulicy.
Włochata miłość mojej nogi
panteon spermy
Śpię
usta rozwarte w oczekiwaniu
kutasa który mnie zadusi
mdłego wytrysku lepkiego wytrysku
Ekstaza która pieprzy mnie w dupę to marmur
prącia poplamionego krwią
By oddać się fiutom
włożyłam
suknię co rozdziera duszę
To powód klęski drugi i jeszcze nie ostatni.
3.
W ogóle, czyż nie jest tak, że na tekstach tego rodzaju, na wszelkiej tak zwanej pornografii mści się, w pewnym sensie, jedna z podstawowych zasad mechaniki kwantowej, sformułowana przez Wernera Heisenberga i mówiąca o tym, iż obiekt obserwowany zmienia się pod wpływem obserwacji. Chcę przez to powiedzieć, że porażki powód trzeci jest już więc może najzwyczajniej w świecie wpisany w samą strukturę tej liryki i tych próz poetyckich, gdyż to pod naszym, czytelników wzrokiem, zmienia się sens tego, co zapisano, a zapis Bataille’a jest rozmyślnie wyjątkowo obcy temu, co znane, swojskie, i oswojone. I owszem, zawsze tak jest, że sens zmienia się w zależności od tego, kto czyta, tym razem jednak odchylenie jest znacznie większe i – być może – absolutnie dla tych akurat tekstów, ze względu na niekonwencjonalność zawartych w nich treści, niszczące. I kiedy narratorka Puszku mówi w pewnym momencie: „w sercu mam rzeź” – najprawdopodobniej określa tą jedną metaforą więcej, niż można w tej sprawie, w sprawie uczuć i doznań niewyrażalnych powiedzieć. A poza tym: „wszystkie słowa mnie duszą.” Więc nie może być wyzwolenia przez słowa.
***
Marznie mi serce drżę
z dna bólu wołam cię
nieludzkim krzykiem
jakbym rodził
dusisz mnie jak śmierć
wiem o tym żałośnie
odnajduję cię tylko będąc w agonii
jesteś piękna jak śmierć
wszystkie słowa mnie duszą.
4.
A jednak: „Prawdzie staje i mnie staje.” Co znaczy: w obliczu realnego ciała, w realnej sytuacji erotycznej, w momencie, kiedy instynkt bierze górę nad konstrukcjami kultury, praca rozumu wygasa i biorą nas w posiadanie demony pragnienia i lubieżności, jesteśmy najbardziej sobą – i nic nie da rady tego zmienić. Ten moment, kiedy tak bardzo będąc poza sobą jesteśmy najbardziej sobą, zapis tej chwili – to fascynowało Bataille’a. W jego gwałtownej liryce – usiłującej złączyć wszystko, co święte, ze wszystkim, co nie święte – widać to bardzo wyraźnie.
Puszek
Ileż to razy chciałabym żebyś mi wsadził gówno do ust a przecież wiesz jak lubię mieć świeżą cipkę, wyśmienicie czystą, o zapachu lawendy. To bardziej nieprzyzwoite (jak sądzę). Raz, kiedy pieściłam się między pośladkami czubkiem twojego wiotkiego fiuta, pierdnęłam delikatnie i odwróciłam się, żeby poczuć zapach, ten śmierdzący czubek fiuta to był mięciutki łakoć do ssania, wiesz, że za tym przepadam. Ale zapach! Aż się od tego zaczerwieniłam, tak mi się to podobało. Przypomnij sobie: Gaston tam był. Dałam mu znak, żeby wziął mnie od tyłu, byłam na klęczkach, dałam mu to do zrozumienia, pokazując palcem swoją dziurę w dupie. No i przedziurawił mi flaki. Och! Kiedy o tym myślę, wszystko we mnie drży, kościście drży, drży i zgrzyta, w sercu mam rzeź, a wiesz, kiedy staję nago przed lustrem, to lubię jeździć sobie po cipie puszkiem do ryżowego pudru.
Szkoda, że nie widzisz małpki na krześle, z nogami w powietrzu, rozwartymi, ani puszku…
Ryżowy puder i sperma łagodnie pasują do siebie. W tych chwilach zabierałeś mnie nagą w norkach na ulice. To było tak słodkie, kiedy mnie rżnąłeś po ciemnych kątach. Ach, szczytuję od tego…i czkam… Boże, jak dobrze mieć cipę wykręconą w spazmie.
Moja wykręcona mordka
zapach pierdnięcia i zarośniętej cipy, ryżowego pudru i spermy, spoconych jaj.
Spieniona sperma ze wszystkich stron, jak przelewający się szampan.
Było nas cztery czy pięć dziewczyn, super-szykownych w wieczorowych sukniach zadartych aż po pas. Tańczyłyśmy trzymając się nad dupami i języczyłyśmy się jak wariatki.
Zobaczyłam go na peronie metra.
Powiedz, lubisz fiuty?
Nie ruszałam się, ale widział mnie dobrze: widział jak nasiąkałam powietrzem, nieruchoma, z rozszerzonymi nozdrzami, z wydrążonymi nerkami.
Byłam zdecydowana udawać kurę i przejąć jego wulgarność, ale syknęłam przez zęby, czego kura by nie zrobiła, z zamierzoną obojętnością:
– Staje ci?
5.
Te kilka uwag na marginesie poezji i prozy Bataille’a, nie mam co do tego złudzeń, również jest swego rodzaju klęską. I w ramach wytłumaczenia, dlaczego w takim razie w ogóle podjąłem się tego komentarza, mogę jedyne napisać, że tekst ten jest klęską zamierzoną. Czy Bataille mógłby na temat swojej poezji i prozy stwierdzić podobnie?
***
Nie mam nic do roboty na tym świecie
tylko spłonąć
kocham cię na śmierć
twój brak wytchnienia
szalony wiatr gwiżdże ci w głowie
jesteś chora ze śmiechu
uciekasz ode mnie dla gorzkiej pustki
która rozdziera ci serce
rozedrzyj mnie jeśli chcesz
moje oczy odnajdują cię w nocy
spalone gorączką
* * * * * * * *
Tekst opublikowany po raz pierwszy w „Redzie”. Wiersze i fragmenty prozy Georges’a Bataille’a w przekładach Joanny Derdowskiej i Bruno Kuchalskiego.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.