„Jesteś tam, Szatanie? To ja, Madison.” Tymi słowami Madison Spencer, trzynastolatka, która zmarła z przedawkowania marihuany, zaczyna każdy rozdział swojej opowieści, będącej swoistym cyklem listów do Szatana. To jest sprawozdania z pobytu w Piekle. Maddy była „latoroślą ekshipisowskich, eksrastafariańskich, ekspunkowskich i eksanarchizujących rodziców”. Jej tata, kiedy jeszcze żyła, potrafił powiedzieć: „Kobieta objada się po to, by karmić swoją cipkę”, a mamę nic nie powstrzymywało, by w rewanżu stwierdzić, że „mężczyźni upijają się ponad miarę, ponieważ ich penisy są spragnione”. Krótko mówiąc, była to zwyczajnie porąbana rodzina i Maddy też jest normalnie pokręcona. Poza tym, mama dziewczynki zawsze mówiła: „Możecie mieć pewność, że Madison opowie wam o sobie wszystko – z wyjątkiem prawdy”. Można zatem wierzyć lub nie, kiedy trzynastolatka mówi: „W Piekle nie sposób się obrócić, by nie trącić łokciem kogoś ważnego: Marilyn Monroe czy Dżyngis-chana, Clarence’a Darrowa czy Kaina… Jest tu James Dean. Susan Sontag. River Phoenix. Kurt Cobain. (…) Permanentny Woodstock.” I dodaje: „Rozglądam się po Piekle i aż żal dupę ściska na myśl o tych biednych duszyczkach, którym dane było przejść na drugą stronę Piotrowych Wrót.” Madison jest przy tym dumna, że zaliczyła, jak mówi, dubeltową porcję Życiowych Błędów i cieszy ją, że znalazła się w Bardzo Dobrym Towarzystwie. Czego tu zresztą nie ma? Palahniuka spojrzenie na Piekło w stylu XXI wieku, to żarty politycznie niepoprawne, a nawet podróż wewnątrz wygiętej dłoni olbrzymiego demona płci żeńskiej imieniem Přezpołnica, jaką pisarz serwuje bohaterce w towarzystwie jej nowych przyjaciół: mózgowca Leonarda, mięśniaka Pattersona, zbuntowanego Archera i Babette, królowej szkolnego balu. Przy okazji, żartując i bawiąc się opowieścią, jak mógłby bawić się jakiś postmodernistyczny Dante zarażony lekturą drugiej części „Podróży Guliwera”, Palahniuk krytykuje nasze podejście do śmierci, którą w cywilizacji Zachodu usunięto z pola widzenia: „Żadna dyskryminacja nie dorówna dyskryminowaniu martwych przez żywych. Nikt inny nie podlega aż tak daleko posuniętej marginalizacji. Kultura masowa postrzega zmarłych w postaci zombie… wampirów… duchów, a więc zawsze jest to coś, co zagraża żywym. Trupy określa się tak, jak w latach sześćdziesiątych kultura masowa przedstawiała czarnych: jako permanentne zagrożenie i niebezpieczeństwo. (…) W pełnym uprzedzeń i zakłamania współczesnym świecie żywi to żywi. Martwi to martwi. I obie te grupy nie powinny wchodzić ze sobą w żadne interakcje.” Choć może się zdarzyć, że sięgnie po tę powieść nastolatka zachęcona wiekiem głównej bohaterki (znam taki przypadek), nie jest to typowy young adult. Co najwyżej jest to young adult na wspak. Złośliwy autor, jak zwykle też przewrotny i przezabawny, po raz kolejny oferuje czytelnikom przejażdżkę po popkulturze, jej mitach, ikonach i wyobrażeniach. Wniosek brzmi zaskakująco. W pewnym momencie Maddy mówi: „Jak się okazuje, fundamentalistyczni chrześcijańscy kreacjoniści trafili w dziesiątkę. Ile bym dała, żeby móc powiedzieć mamie i tacie: „Wszyscy w Kansas mieli rację”.” I co wy na to?
Chuck Palahniuk, „Potępieni”. Przeł. Elżbieta Gałązka-Salomon. Niebieska Studnia 2011.Cena 35,00 zł
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.